Ludzie listy piszą :)

8

Na dobry początek tygodnia list od jednej z czytelniczek bloga 🙂 Jakiś czas temu proponowałem Wam możliwość napisania swojej historii, ale jakoś nie było specjalnego odzewu. Jeśli będziecie chcieli opisać swoje „przygody” z HCV i opublikować na łamach bloga wystarczy do mnie napisać 🙂

O HCV dowiedziałam się dzięki mojemu lekarzowi który uparcie szukał przyczyny podwyższonych wyników Alat i Aspat. Zaczęło się w 2015 listopadzie zaraziłam się chlamydią, bardzo długo brałam antybiotyki. Po zakończonej kuracji pod koniec stycznia, lekarz zlecił mi badania kontrolne. Próby wątrobowe wyszły kiepsko, ale zrzucaliśmy to na bardzo długą kurację antybiotykową. Lekarz zlecił powtórkę badań po 2 tygodniach. Jak się okazało moje wyniki zamiast polepszać się, wręcz przeciwnie pogorszyły się. Kolejne badania jakie mi zlecił były to badania na HBV i HCV. Miały być za parę dni, niestety bardzo się to przedłużało, więc mój wspaniały lekarz zadzwonił co tam się dzieje i okazało się, że przesłali te badania gdzieś indziej i trzeba czekać. Dnia 28 lutego 2016 zadzwonił do mnie lekarz powiedział ” Niestety Pani Aniu ale wynik nie wyszły dobrze została Pani zarażona bądź urodziła się z HCV,proszę przyjść do mnie jutro, powiem co i jak dalej będziemy robić”. Zabrzmiało to dla mnie jak wyrok, bo nie wiedziałam co mnie czeka, co to za choroba. Załamanie było duże, tutaj bardzo mogę podziękować mojej rodzinie i znajomym którzy dowiedzieli się o mojej chorobie,że dali mi bardzo dużo otuchy i wsparcia. Na samym początku było mi to bardzo potrzebne. Na następnej wizycie u mojego lekarza, dowiedziała się że musi mnie skierować do poradni chorób zakaźnych i że tam pokierują mnie. Oczywiście lekarz przekazał mi dobre wieści że medycyna poszła do przodu i że jest możliwość wyleczenia się. Do poradni chorób zakaźnych czekałam miesiąc. Czas mi się bardzo dłużył. Podupadała moja psychika, czarne myśli nachodziły mnie. Na samym początku wynajdowałam informację w internecie o hcv, niestety znalazłam też takie które mnie tylko dobijały, więc zrezygnowałam z poszukiwania w internecie informacji(bynajmniej do czasu rozpoczęcia leczenia). Wizyta w poradni przebiegła bardzo szybko, Pani Doktor zleciła badanie potwierdzające Hcv i znowu trzeba było czekać. W międzyczasie zaczęłam chodzić na akupunkturę, która poprawiła mi podstawowe wyniki i moje samopoczucie. Kolejna wizyta u Pani Doktor z poradni chorób zakaźnych , już była bardziej konkretna Pani oznajmiła że wynik się potwierdził i że teraz należy zrobić badania aby zakwalifikować się do leczenia na NFZ. Oczywiście Pani bardzo miła na spokojnie odpowiedziała na każde moje pytanie. Dała mi 2 opcje do wyboru albo udać się na parę dni do szpitala i zrobią mi wszystkie badania do kwalifikacji łącznie z biopsją wątroby, albo mogę zrobić prywatnie badania i zamiast biopsji wykonać badanie fibroscan – jest to nieinwazyjna metoda badania wątroby. Po przeanalizowaniu za i przeciw wybrałam badania prywatnie. Koszt badań jest spory, ale nie żałuję. Po zrobieniu fibroscanu, wyznaczeniu genu wirusa, który u mnie okazał się 3 i wykonaniu podstawowych badań, wybrałam się prywatnie do lekarza, którego polecają we Wrocławiu jako bardzo dobrego. Doktor Grzegorz Madej w mojej ocenie specjalista w dziedzinie chorób zakaźnych, bardzo empatyczny i sympatyczny. Doktor przedstawił mi 3 możliwości leczenia się, albo wykupić od NFZ kuracje 3 miesięczną i można wtedy od razu zacząć leczenie po wykonaniu wszystkich badań, niestety koszt jest powalający około 68 tysięcy zł jak dla mnie nie osiągalna kwota. Kolejną możliwością było zakwalifikować się na leczenie darmowe od NFZ, to mi się spodobało ale niestety szybko mój zapał opadł jak dowiedziałam się ile czeka się na leczenie We Wrocławiu…około 10 lat. Dla mnie to jest nie wyobrażalne skoro wiem że jestem chora, choroba postępuje to jak mam czekać. Trzecią możliwością było sprowadzenie leków z Indii, napisałam było bo teraz jest to bardzo utrudnione poprzez inne interpretowanie przepisów. Kosz i sposób zakupu leków z Indii jest na stronie http://noweleki.hepatitisc.pl/Wybrałam opcję 3. I tak oto 11 czerwca 2016 roku rozpoczęłam leczenie generykami z Indi. Jak na razie bez skutków ubocznych 🙂 Po miesiącu robiłam badania kontrolne i moje wyniki bardzo się poprawiły. Dzisiaj już wiem że kolejki aż takie na NFZ nie są i że można korzystać z innych ośrodków na terenie całej Polski nie tylko tu gdzie mieszkamy. Kolejną dobrą wiadomością (bynajmniej dla mnie :P) są możliwości rozmów z innymi ludźmi zarażonymi na HCV. Ja znam 2 sposoby: poprzez stronie http://noweleki.hepatitisc.pl/ albo na Facebook jest grupa HCV Polska. Nie bójcie się mówić o chorobie, bo może to uratować komuś życie.

 

Ani dziękuję za ważny głos i powtórzę jeszcze raz jej ostatnie zdanie z listu: „Nie bójcie się mówić o chorobie, bo może to uratować komuś życie. ” Zapraszam do pisania 🙂

 

Nie zapomnijcie dziś o Godzinie W!

godzw

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

AUTOR

Sebastian Gawlik

Rok 2015 to wielki przełom w moim życiu. 18 grudnia otrzymałem ostateczny wynik potwierdzający moje wyleczenie. Wirus niewykrywalny - JESTEM ZDROWY! Po niemal 8 latach zmagań, nieudanej terapii dwulekowej, wreszcie udało się osiągnąć cel i pozbyć wirusa z organizmu. Niech ten blog będzie wsparciem dla wszystkich, którzy dopiero zaczynają walczyć o swoje zdrowie i nadzieją, że pełne wyleczenie HCV jest możliwe.

This Campaign has ended. No more pledges can be made.