Dziś krótko, bo napiszę o parę słów za dużo. Niedawno pisałem o liście jaki Koalicja Hepatologiczna wystosowała do Ministerstwa Zdrowia w sprawie odblokowania dostępu do leczenia chorym z WZW. Niestety MZ nie widzi problemu i kolejny raz daje znak, że wraz z pojawieniem się koronawirusa, wszystkie inne choroby w cudowny sposób przestały być problemem. Zachęcam do zapoznania się z całym artykułem, jaki pojawił się na portalu abcdrowie.pl
– Sytuacja jest poważna, bo nie we wszystkich przypadkach WZW można zwlekać z badaniami i leczeniem. Pacjenci zwłaszcza z przewlekłym zapaleniem wątroby wymagają ciągłej obserwacji, bo istnieje ryzyko, że infekcja przyczyni się do rozwoju raka wątrobowokomórkowego – wyjaśnia Barbara Pepke, liderka Koalicji Hepatologicznej oraz szefowa fundacji Gwiazda Nadziei.
– Co roku w Polsce na raka wątroby umiera ok. 2 tys. osób. 70 proc. przypadków jest spowodowanych właśnie WZW – dodaje.
Według Pepke sytuacja staje się coraz gorsza, bo chorych przybywa, a kolejki zaczynają się wydłużać.
– Przed pandemią leczenie WZW funkcjonowało na bardzo wysokim poziomie. Pacjenci niemal od ręki mieli dostęp do nowoczesnej terapii. Dziś – z 70 placówek – dostępnych jest tylko kilkanaście. Najgorzej sytuacja się prezentuje w północno-zachodniej części kraju, gdzie jeszcze przed pandemią było mało fachowców – opowiada Pepke. – Chorzy czują się porzuceni. Duża część z tych osób jest zagubiona i przerażona – podkreśla.