5 sekund

0

fakt.pl

Wyobraźcie sobie sytuację, że Wasz pociąg odjeżdza o godz. 18.38, zamawiacie taksówkę, wyjeżdżacie spod hotelu o godz. 18:00, a do przejechania macie tylko 2,5 km. Po 20 minutach ruszyliście się tylko kilkaset metrów…Jest ciśnienie? Bilety z miejscówką tylko na ten pociąg, więc jak nie zdążymy, to przepadają i co dalej? Jakie procedury? Kto musi kupić nowe bilety? Dzwonię do szefa! Człowiek korporacji jak nie ma procedury, to zachowuje się jak jakiś dziki… zdezorientowany, zagubiony. Będzie trzeba kupić pewnie nowe, tylko na jaką firmę wystawić fakturę? Trzeba sprawdzić! W trakcie Pani taksówkarka (taksówkarz?) mówi, że bardzo jej zależy żebyśmy zdążyli na ten pociąg. Trzeba dodać, że pani kierująca jest już na emeryturze, ale z temperamentem dwudziestolatki!

Łódź jeszcze bardziej rozkopana niż rok temu. Jak tam ludzie żyją? Jak funkcjonują? Remont, remontem pogania…i końca remontów nie widać.

Jest godzina 18.25, a my nadal daleko od dworca. W pewnym momencie Pani taksówkarka nie wytrzymuje i mówi coś w stylu „musicie zdążyć, najwyżej moim kosztem”, a cała reszta, to jak sceny z filmu, w którym niejednokrotnie widzieliście pogoń za pociągiem lub innym środkiem lokomocji.
Jechaliśmy pod prąd jakąś boczną uliczką, wjeżdżaliśmy tam, gdzie zakaz wjazdu, wymuszaliśmy pierwszeństwo, pani machała ręką do innych kierowców i krzyczała przez okno „spieszymy się na dworzec!!!”. My (jechałem z innymi trenerami z mojego projektu) w szoku, że to się dzieje na prawdę, że Pani taka dzielna, że w tym wieku, że to jednak nie film…itp.

Godz. 18.37 z piskiem opon wjeżdżamy na dworzec, wysypujemy się (dosłownie!) z samochodu, wbiegamy na peron i do pociągu, po czym…pociąg rusza!
Gdyby w tej szalonej historii coś się przesunęło o jakieś 5 sekund, gdyby jakieś czerwone światło trwało dłużej, gdyby ktoś nas nie przepuścił, to cały wysiłek poszedłby na marne!

Z pociągu zadzwoniliśmy do Pani z podziękowaniami, że zdążyliśmy, że jest kochana, cudowna! Zadowolona i szczęśliwa była równie jak my…To wpaniałe, że są jeszcze ludzie, którzy zupełnie bezinteresownie, nawet i  swoim kosztem potrafią dać cząstkę siebie. I nie chodzi mi już tylko o sam pociąg, ale o energię, zapał, nastawienie, temperament. Dzięki tej Pani wyjazd pozostanie nam w pamięci na bardzo długo, a każdego wybierającego się do Łodzi przestrzegam: łatwo nie będzie 🙂 Numer na super taxi mam 🙂

AUTOR

Sebastian Gawlik

Rok 2015 to wielki przełom w moim życiu. 18 grudnia otrzymałem ostateczny wynik potwierdzający moje wyleczenie. Wirus niewykrywalny - JESTEM ZDROWY! Po niemal 8 latach zmagań, nieudanej terapii dwulekowej, wreszcie udało się osiągnąć cel i pozbyć wirusa z organizmu. Niech ten blog będzie wsparciem dla wszystkich, którzy dopiero zaczynają walczyć o swoje zdrowie i nadzieją, że pełne wyleczenie HCV jest możliwe.

This Campaign has ended. No more pledges can be made.